– Uśmiech Pol Pota Petera Fröberga Idlinga –
Czy to wypada tak subtelnie pisać o ludobójstwie? Piękno pióra Petera Fröberga Idlinga gryzie się z dramatem Kambodży. I to nie jest zarzut wobec autora, to zarzut wobec świata.
W Kambodży zwykło się straszyć nieposłuszne dzieci „yuonem” – to pogardliwe określenie Wietnamczyka. Wszyscy dobrze tam znają opowieść z początków XIX wieku, kiedy to wietnamscy żołnierze zakopali w pozycji stojącej trzech kambodżańskich jeńców. „Tylko głowy zostały nad ziemią – pisze Idling. – Jeńcy stali obok siebie tak, że ich głowy tworzyły niewielki trójkąt. Opowieść mówi, że później wietnamscy żołdacy rozpalili pomiędzy nimi ogień i ustawili sagan z herbatą na ich czaszkach. Kiedy jeńcy szarpali się z bólu, żołdacy krzyczeli do nich: <Nie rozlewajcie pańskiej herbaty!>”.Uśmiech Pol Pota Idlinga to historia jednego z najgorszych reżimów drugiej połowy XX wieku, reżimu który sam autor nazywa „mieszanką niebywałej brutalności z często zdumiewającym brakiem kompetencji”. To nowa wersja opowieści o „pańskiej herbacie”, ból i cierpienie – te same. Idlingiem szarpie przemilczenie ciemiężonej Kambodży – czemu świat nie widział głodu, nędzy, obozów pracy, bombardowań, 1,7 miliona trupów? Czemu świat nie reagował? A może zabrakło wiary w to wszystko? Autor pisze, że choć i on nasłuchał się licznych świadectw o dramacie Demokratycznej Kampuczy, to mimo wszystko czasami przyłapuje się na niedowiarstwie – że może aż tak źle to nie było. Może też dlatego opatrzył książkę mottem: „zapewniam was, to prawda” (L. M. Raattama z tomiku Przemoc polityczna), żeby nikt w to przypadkiem nie zwątpił. Pokazuje, że takich „opowieści o pańskiej herbacie” na świecie jest bez liku. I pyta: „Co nam będą mogły wyrzucać przyszłe pokolenia? Że nie dość głośno protestowaliśmy przeciw okupacji Tybetu? Że Rosja mogła bezkarnie pustoszyć Czeczenię? Że codziennie umierało na świecie 30 tysięcy ludzi? Że miliony dzieci i kobiet sprzedawano jako niewolników seksualnych?” I tak dalej można stawiać pytania: Że oglądaliśmy to wszystko jako „newsy ze świata”? Że razem z telewizją wyłączaliśmy sumienia?
Doskonały warsztat literacki Idlinga, oszczędne słownictwo, nienatarczywe komentarze sprawiają, że Uśmiech Pol Pota czyta się przyjemnie. I aż wstyd człowieka ogarnia, że reportaż o ludobójstwie jest „przyjemny”. Idling uniósł temat, nie uniósł go świat. To alfabet prawdy – dramat Kambodży od a do z. Nic dodać, nic ująć.