Swietłana Aleksijewicz („Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka”) i Michał Olszewski („Najlepsze buty na świecie”) to autorzy najlepszych reporterskich książek, a Mariusz Kalinowski (tłumacz „Krótkiego przystanku w drodze z Auschwitz” Görana Rosenberga) – najlepszego przekładu minionego roku. Wyniki ogłoszono podczas gali, która odbyła się 14 maja w Teatrze Dramatycznym w Warszawie.
Po raz pierwszy w sześcioletniej historii wyróżnienia jury (w składzie: Maciej Zaremba Bielawski – przewodniczący, Piotr Mitzner, Elżbieta Sawicka, Iwona Smolka i Olga Stanisławska; sekretarz: Bożena Dudko) zdecydowało się przyznać dwie równorzędne nagrody główne i docenić tłumacza innej książki niż zwycięska. Po raz pierwszy laureatem został polski reporter. I wreszcie: po raz pierwszy uhonorowano autora, który miał już okazję cieszyć się z wygranej.
Po czterech latach od nagrody za reportaż „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” Swietłana Aleksijewicz zapracowała na uznanie jurorów pozycją „Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka”. – Swietłana ma wielki dar: umie słuchać ludzi, a spisane przez nią opowieści pozwalają pojąć tragizm położenia człowieka radzieckiego, któremu po upadku ZSRR zawalił się świat. W książce, będącej wielkim historycznym freskiem, szczególnie wyraziste stają się sprzeczności ludzkiej natury: dobro i zło, strach i odwaga, nienawiść i miłość – uzasadniał wybór Maciej Zaremba Bielawski. Druga z wyróżnionych publikacji – „Najlepsze buty na świecie” Michała Olszewskiego to z kolei zbiór reportaży prasowych, wcześniej (poza tekstem tytułowym) publikowanych w „Gazecie Wyborczej” i „Tygodniku Powszechnym”. – Wyłania się z nich na nowo nasza historia: ta niby-jawna, i ta wstydliwie ukryta. Napisane oszczędnym, powściągliwym stylem reportaże te ożywiają pamięć, każą się zastanowić nad toksynami – wszelkiego rodzaju – obecnymi w naszej przeszłości, w naszym powietrzu czy też naszym życiu społecznym – komentował Zaremba Bielawski. Wygłaszając laudacje na cześć autorów, wskazywał na to, co ich książki łączy: oboje piszą o koszmarach i cierpieniu, ale chcą w tym okrucieństwie znaleźć emocje i oboje szukają odpowiedzi na pytanie, jak historia: wyparta, zmieniona, zmitologizowana korumpuje rzeczywistość.
Mariusz Kalinowski – autor przekładu „Krótkiego przystanku w drodze z Auschwitz” został doceniony za wielką pracę, jakiej wymagało tłumaczenie. – Opowieść Görana Rosenberga jest nie tylko intymna, ale jest też napisana bardzo szczególnym stylem, jakby wynalezionym na tę właśnie okazję. Zdania zdają się niekiedy rozciągnięte jedynie po to, żeby rozładować zawarte w nich emocje. Rösenberg, poza tym, że jest dziennikarzem, jest też skrzypkiem i to w tej prozie słychać. Jak to ujęliśmy w werdykcie, tej prozy nie sposób poprawnie przełożyć, trzeba ją odegrać, czyli zinterpretować, bo wierność nucie może się okazać niewiernością dla frazy – wyjaśniał Zaremba Bielawski.
– Bardzo rzadko człowiek ma okazję powiedzieć o sobie, że jest szczęśliwy. Ja mogę to zrobić, ponieważ od 40 lat zajmuję się tym, co sobie wymyśliłam, będąc jeszcze dzieckiem – mówiła Swietłana Aleksijewicz, odbierając nagrodę. Wspomniała też, że nie lubi sformułowania homo sovieticus. – Zbyt mocno kochałam swojego ojca, swoją babcię, w ogóle innych ludzi, żeby tak lekceważąco o nich mówić. Byłam świadkiem tragicznego życia kilku pokoleń. Komunizm nie zniknął z naszego życia. Być może dopiero teraz odchodzi i to odchodzi z dużą ilością krwi.
Białoruska dziennikarka i pisarka dziękowała za wyróżnienie, spotkania z jurorami i czytelnikami, ale także za wsparcie, na które mogą liczyć jej młodzi rodacy przyjeżdżający do Polski. – Szkoda tylko, że nasze ciężkie czasy nijak nie chcą się zakończyć – powiedziała na koniec.
Michał Olszewski opowiadał, że nigdy wprawdzie nie spotkał Ryszarda Kapuścińskiego, ale od 20 lat towarzyszy mu jedna z jego książek – „Busz po polsku”. – Bez niej nie byłbym dziennikarzem ani reporterem, bez niej „Najlepsze buty na świecie” z pewnością by nie powstały. Choć napisana lata temu, nadal jest niezwykle przydatnym narzędziem dla tego, kto chce się zajmować dziennikarstwem, ponieważ uczy, że reportaż, nawet reportaż interwencyjny, może rodzić się w nieoczekiwanych okolicznościach, w ciszy, bez zadawania zbędnych pytań, wtedy, gdy interlokutor nie chce zbyt wiele mówić i siada z dziennikarzem, żeby napić się herbaty lub… innych napojów… Za to jestem Ryszardowi Kapuścińskiemu niezwykle wdzięczny.
Olszewski, powołując się na słowa patrona nagrody, który bardzo doceniał osoby zazwyczaj stojące w cieniu, a umożliwiające reporterowi pracę, dziękował swoim przyjaciołom, dziennikarzom i redaktorom „Gazety Wyborczej” i „Tygodnika Powszechnego”. Imiennie wspomniał o trojgu szczególnie ważnych dla niego ludziach: Monice Sznajderman – redaktor naczelnej wydawnictwa Czarne (nakładem którego ukazały się „Najlepsze buty na świecie”), Sewerynie Blumsztajnie z „Gazety Wyborczej”, który 15 lat temu wysłał go w pierwszą trasę reporterską i o swojej żonie – Mai Kuczmińskiej. – Gdy ja szlajałem się z kąta w kąt, ona pilnowała dzieci. Taka jest cena tego zawodu. W związku z tym nie powinno państwa dziwić, że nagrodę w całości przekazuję na jej konto – dowcipnie skomentował Olszewski.
Wyróżniony za tłumaczenie Mariusz Kalinowski przyznał, że się tego nie spodziewał. – Przede wszystkim chciałabym podziękować autorowi książki, który zafundował mi przygodę z przekładem. Obcowanie z jego tekstem to wielka satysfakcja. Żonie podziękuję w domu – mówił laureat.
Przed ogłoszeniem zwycięzców pokazano specjalny film nagrany przez członków Ogniska Teatralnego „U Machulskich”, w którym młodzi ludzie opowiadali o znaczeniu twórczości Ryszarda Kapuścińskiego. Zaprezentowano też krótkie wizytówki filmowe wszystkich finalistów. Poza nagrodzonymi byli to: Iza Michalewicz (za „Życie to za mało. Notatki o stracie i poszukiwaniu nadziei”), Göran Rosenberg (za „Krótki przystanek w drodze z Auchwitz”), Drauzio Varella (za „Ostatni krąg. Najniebezpieczniejsze więzienie Brazylii”) oraz autorzy przekładów: Jerzy Czech (książki Swietłany Aleksijewicz) i Michał Lipszyc (książki Drauzio Varelli). Każdy z finalistów otrzymał dyplom, fotografię autorstwa Ryszarda Kapuścińskiego i album Macieja Sadowskiego „Ryszard Kapuściński. Fotobiografia”. Laureaci dostali ponadto nagrody finansowe: 50 tys. złotych przewidziano dla autora książki (w tym roku, ze względu na przyznanie dwóch wyróżnień, kwota została podzielona na pół) i 15 tys. złotych dla tłumacza.
Oprócz Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za Reportaż Literacki w czasie gali wręczono jeszcze jedno wyróżnienie: Pióro Wolności. Otrzymał je Martin Pollack – austriacki pisarz, dziennikarz, tłumacz literatury polskiej i przyjaciel Ryszarda Kapuścińskiego. W 1980 roku przyjechał do Polski opisywać strajki na Wybrzeżu, ale nie dane mu było tam dojechać – z Okęcia został odesłany do Austrii i aż do 1989 roku nie mógł się w naszym kraju pojawić. Inicjatorką wyróżnienia Pollacka była Alicja Kapuścińska, żona autora „Cesarza” i patron honorowy Nagrody. Do jej wniosku przychyliło się jury. – Autor penetruje obszary z pozoru znane, a przecież nieznane. To wielki narrator Europy środkowej i wschodniej, często zapominanej w wielkich narracjach o historii naszego kontynentu. Jego twórczość jest szalenie istotna, bo Martin pokazuje, jak należy rozliczać się z historią: powszechną, narodową, ale i własną, osobistą, rodzinną – mówił w laudacji Adam Michnik, redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”. Pollack, dziękując za nagrodę, wspominał swoją pierwszą wizytę w Polsce – dokładnie 50 lat temu. – Przyjechałem do Warszawy jako student slawistyki. Wtedy nie wiedziałem, że ten kraj i to miasto to będzie mój drugi Heimat – moja druga ojczyzna. Dopiero po wielu latach, kiedy zbierałem materiały do książki o moim ojcu, dowiedziałem się, że też był w Warszawie: w trakcie powstania warszawskiego jako komendant grupy morderców. To, że 21 lat później mogłem przyjechać do Polski i zostałem tutaj tak przyjaźnie i ciepło przyjęty, jest nie tylko pięknym dowodem polskiej gościnności i wielkoduszności, ale świadczy też o tym, że kultura jest silniejsza od nazizmu i barbarzyństwa – mówił austriacki pisarz.
Na gali – z powodu choroby – nie pojawiła się Alicja Kapuścińska. Tradycyjne podziękowania dla osób zaangażowanych w prace związane z Nagrodą wygłosiła więc córka reportera – Rene Maisner. – Od teraz zaczynamy siódmą edycję. Zapraszam za rok – powiedziała na koniec.
Organizacją uroczystości zajęły się Miasto Stołeczne Warszawa i „Gazeta Wyborcza”. Partnerem była nasza Fundacja.
Nagrodę im. Ryszarda Kapuścińskiego za Reportaż Literacki 14 stycznia 2010 roku ustanowiła Rada Miasta Stołecznego Warszawy. To wyróżnienie przyznawane najwartościowszej książce reporterskiej, która w danym roku miała swoją premierę w Polsce. Pozycje do konkursu mogą zgłaszać wydawnictwa lub sami autorzy. Jury wyłania laureatów w trzech etapach: najpierw nominuje dziesięć z nadesłanych książek, potem wybiera spośród nich finałową piątkę, na koniec zaś zwycięzców.
Agnieszka Kapela